Jerozolima
Dzisiejszy dzień zaczął się bardzo wcześnie. Pobudka prawie w środku nocy, ale dzięki temu mam okazję usłyszeć przed wschodem słońca unoszący się ponad dachami Jerozolimy śpiew. To muezin z pobliskiego meczetu nawołuje do modlitwy. Wokół domy ortodoksyjnych Żydów, a my mieszkamy w Nowym Domu Polskim Sióstr Elżbietanek. Niesamowita mieszanka kultur i religii.

Godz. 5.20. Całą grupą wychodzimy na Mszę św., która będzie sprawowana w Bazylice Bożego Grobu.
Przechodzimy wąskimi uliczkami Starej Jerozolimy, które wczoraj wieczorem tętniły życiem. Dziś jeszcze śpią. Wczoraj wieczorem zasypane resztkami owoców, kartonami, dziś czyste i bez śladu wczorajszego dnia. Jestem pod wrażeniem. Unosi się tylko wspaniały i intensywny zapach przypraw z arabskich straganów.


Docieramy do wrót bazyliki. Jest cicho i pusto. Można powiedzieć, że bazylika jest tylko dla nas. Eucharystię sprawujemy na Golgocie, tuż obok miejsca męki i śmierci naszego Pana. Jest to niesamowite przeżycie.

Zostawiam tu wszystko co mnie boli, uwiera, co sprawiało, że czułam się niegodna imienia Dziecka Bożego. To był moment, w którym poczułam ogromną ulgę. Wychodzę stąd umocniona, bo wiem, że doznałam wielkiej Łaski Miłosierdzia.

Po skończonej Mszy każdy z nas w chwili ciszy modli się u stóp Krzyża a następnie przechodzi do Grobu Bożego, aby bez pośpiechu po raz kolejny pomodlić się.


I znowu ten cudowny zapach olejku różanego rozchodzący się po całej bazylice. Zostanie ze mną na zawsze.

Wracamy na śniadanie, aby zaraz po nim udać się na dalsze zwiedzanie Jerozolimy. Jest to szczególny dzień, bo dziś przejdziemy śladami ostatniej drogi ziemskiej Jezusa.
Zaczynamy od nawiedzenia Bazyliki św. Szczepana. Tradycja sytuuje tu miejsce męczeństwa świętego. Jest to kolejne miejsce, którego nie było w planie.



Następnie swoje kroki kierujemy do kościoła św. Anny, które wg tradycji jest miejscem narodzenia Najświętszej Maryi Panny. W kościele tym znajduje się piękna figura św. Anny i stojącej obok, przytulonej małej Maryi. Jedyny chyba w swoim rodzaju widok. Tuż obok świątyni znajduje się pozostałość po sadzawce zwanej Betesda, przy której Jezus uzdrowił paralityka. Kompleks budynków kościelnych jest oazą spokoju pośród hałaśliwej krzątaniny i zgiełku arabskiego bazaru.





Kościół świętej Anny znajduje się na początku Via Dolorosa w dzielnicy muzułmańskiej, zaraz obok Bramy Lwów i kościołów Biczowania i Skazania, skąd za kilka chwil rozpoczniemy rozważania Drogi Krzyżowej. Zaczynamy od Konwentu Franciszkańskiego, gdzie mieści się Kaplica Skazania. Mijamy kościół Ecce Homo i zatrzymujemy się przed łukiem triumfalnym, zwanym Ecce Homo, gdyż tu Piłat miał pokazać Żydom ubiczowanego Jezusa. Następnie wchodzimy do podziemi, w których mieściło się za czasów Piłata więzienie a potem wkraczamy na Drogę Krzyżową. Prowadzi ona częściowo przez dzielnicę muzułmańską, toteż wzdłuż drogi rozstawione są kramy sklepikarzy. Na co dzień trudno się tu przecisnąć przez tłum pielgrzymów i namolnych sprzedawców. My jednak mamy to szczęście, że ulice nie są mocno zatłoczone.




Kolejne stacje Drogi Krzyżowej są niepozornie usytuowane, jedne znajdują się w kościołach, inne oznaczone tabliczkami na ścianach budynku, a 5 ostatnich w bazylice Bożego Grobu.
W zadumie możemy spokojnie wraz z Jezusem pokonać Jego ostatnią ziemską drogę, która zaprowadziła Go z miłości do człowieka na Krzyż.
Kolejne stacje Drogi Krzyżowej są niepozornie usytuowane, jedne znajdują się w kościołach, inne oznaczone tabliczkami na ścianach budynku, a 5 ostatnich w bazylice Bożego Grobu.







Inaczej wyobrażałam sobie Ostatnią Drogę Jezusa – w moim wyobrażeniu początek miał miejsce w mieście, bo przecież Jezus wyszedł z więzienia, które mieściło się gdzieś wśród budynków miejskich. Ale później już widziałam ją jako kamienistą i wyboistą drogę wiodącą na wysokie skaliste wzgórze. Nie, to nie tak.


Droga Krzyżowa w tamtych czasach, tak jak i teraz, wiedzie ulicami Jerozolimy. Wszyscy patrzą jak skazańcy niosą swoje krzyże, jak niejednokrotnie upadają pod ich ciężarem i za każdym razem próbują się podnieść. Tłumy gapiów, nikt nie podał ręki. Jedynie św. Weronika, kobieta o dobrym i wielkim sercu, ze współczuciem ociera zbolałą i zakrwawioną twarz Naszego Pana. Jedynie Szymon Cyrenejczyk choć przez chwilę, być może przymuszony, ale nie odmawia i pomaga nieść krzyż. A kim są płaczące niewiasty? Być może to opłacane płaczki jerozolimskie, które za pieniądze płakały nad losem skazańców. Dla nich cierpiący Jezus znajduje słowo pocieszenia, mimo iż sam tego pocieszenia potrzebuje, bo strasznie cierpi – niesie na swoich barkach grzechy całego świata. I Matka, ta, której starzec Symeon przepowiedział, że Jej Serce przebije miecz boleści. Patrzy jak Jej Syn umiera. Cierpi, ale wie, że to wszystko musi się stać, aby na końcu objawiła się Chwała Jej Syna.

Docieramy do bazyliki Grobu Bożego. Tu kończymy naszą Drogę Krzyżową. Stajemy na Golgocie, patrzymy na wzniesiony tam Krzyż, upadamy na kolana i każdy z nas w ciszy pozostawia tu wszystko co ma w sercu. Koniec. Wykonało się. Ale czy to koniec? Nie, to jest dopiero początek, to TU wszystko się zaczyna. Śmierć została pokonana, grzech został zgładzony, Jezus umarł, abyśmy my mogli żyć wiecznie.

To był ostatni dzień naszego pobytu w Ziemi Świętej. To była Pielgrzymka Życia, mojego życia. Wielu z nas będących w Izraelu, zapragnęło kiedyś tu powrócić, aby ponownie, ale jeszcze głębiej przeżyć to wszystko co było naszym udziałem.
Kochani!
Pielgrzymka do Ziemi Świętej została przedstawiona w pięciu częściach, we wspomnieniach jednej z uczestniczek. Zapraszam do wspólnego pielgrzymowania z Biurem Turystyczno-Pielgrzymkowym ICHTIS :-). Kolejny artykuł już jest na ukończeniu. Będą to wspomnienia z Jordanii. Zapraszam!